poniedziałek, 15 lutego 2021

5. Dziurawy palec Kazka

 

- Pralka ci się popsuła? – zapytał Kazek postękując przy ściąganiu butów.

– Nie ściągaj! Dzisiaj łazisz w butach, stary – wzruszyłem ramionami w odpowiedzi na jego pytające spojrzenie.

– Ty, skoro nie ściągasz butów, to co tu tak skarpetami wali, co? – prześlizgnął się obok mnie dzwoniąc flaszkami w reklamówce.

- Siadaj i sztachaj się do woli – wiedząc o jaki zapach mu chodzi, korciło mnie, by podjąć polemikę na temat tego porównania od czapy, ale odpuściłem.

 

Kazek wrócił właśnie z Afryki, gdzie był wolontariuszem przez ostatnie osiem miesięcy, więc kontakt mieliśmy bardzo sporadyczny. Taki po męsku – jest dobrze, nic się nie dzieje.

Wiadomość o odejściu Luisa przyjął nadwyraz spokojnie, mimo że byli dobrymi kumplami. Ale zaraz wyjął łychę z torby i zarządził picie. Jak na prawdziwą stypę po przyjacielu przystało.

– Ty, tak właśnie miałem pytać, że to chyba nie Luis postawił takiego kloca w kuwecie – pochylił się nad klatką. – No to pochwal się, kto tu teraz sra?

Już miałem otwierać wersalkę, wyciągać zaspanego Froda, ale obleciał mnie strach. A co jeśli obcy w domu zdenerwuje go do tego stopnia, że zechla mi rękę do łokcia?

- Wyśpi się to wyjdzie. Na zdrowie! Mów, jak było w Afryce – Podniosłem szklankę w nadziei, że odwlekę temat.

 

- Ale zajebisty gostek! – krzyknął Kazek, gdy, klęcząc na wersalce, podglądaliśmy za nią zwierza pałaszującego skitrane tam wcześniej kawałki mięsa. Wyciągnął rękę, ale natychmiast go powstrzymałem.

– On gryzie! – i zdając sobie sprawę jak to zabrzmiało, szybko dodałem – wiesz, nie zna cię.

Wywrócił oczami na znak, że głupi nie jest, a żeby nie było wątpliwości wycedził przez zęby, że zna się na zwierzętach i ku*wa wie, jak z nimi postępować.

– Morda musi najpierw obwąchać, zarejestrować, przeanalizować – to mówiąc delikatnie dotknął w okolicach ogona oblizującego się Froda. Na tej też wysokości zatrzymał otwartą rękę tak, by zwierzę, na których Kazek się przecież zna, mogło ją sobie spokojnie obwąchać i w ten sposób poznać nowego gościa.

 

W reakcji na dotyk Frodo błyskawicznie się obrócił i wybadał nowy grunt swoim zwyczajem, wbijając zęby w środkowy palec Kazka! A żeby było śmieszniej, to postanowił jeszcze sobie na tym palcu powisieć. Zupełnie jakby przewidział, że posłuży mu on za windę, która przemieści go na wersalkę.

- Weź go, bo mi palca odgryzie! – zawył Kazek, gdy już ściskałem Froda za kark, niezgrabnie nim potrząsając.

– Nie! Nie wolno! –  ogarnięty paniką ryknął wprost w spokojne spojrzenie zwierzęcia. – To nic nie da, on nie słyszy, czekaj! – ścisnąłem mocniej.

– Co ku*wa?! Głuchą wściekłą bestię masz?! – energicznie cofnął wyswobodzoną rękę i natychmiast wsadził palec do szklanki z whisky. Bardzo mi tym zaimponował i pomyślałem, że wolontariat wiele go nauczył. Przez grube szkła okularów jego oczy wyglądały teraz na nienaturalnie wielkie, przywodząc na myśl groteskowe twarze z japońskich kreskówek.

– I co? Tak se go tu teraz spokojnie położysz? – parsknął, gdy odstawiałem fretkę na podłoge.

– No. I będziemy go ignorować – podszedłem do stołu po swoją szklankę.

– Ja na pewno i mam nadzieję, że z wzajemnością! – obejrzał pod światłem dziury w palcu i opróżnił szklankę na raz.

- No! To pierwsze koty za płoty! Miło mi przedstawić, to jest Frodo – wyszczerzyłem zęby i polałem na drugą nogę, tfu, rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

24. Urodzony chirurg

- Co tam dobrego kroisz? - babcia zajrzała mi przez ramię.  - To dla Froda. - O, cielęcinka. Pewnie jeszcze zadnia - powiedziała z przekąsem...